Różne powody, dla których ludzie decydują się na kupno psa, nie przestają mnie dziwić, a nawet niekiedy szokować. Oto 5 najgorszych powodów, aby kupić psa, z jakimi się spotkałam.
POWÓD #1 Na prezent
Tak, o ile pamięć mnie nie myli, zaczyna się bajka „Zakochany kundel”. Pani pod choinką znajduje pieska. Przez chwilę jest słodko i cudownie. Potem pani zachodzi w ciążę i piesek odchodzi w zapomnienie. To jest scenariusz mało bajkowy, i bardzo rzeczywisty.
Decyzja o posiadaniu psa musi być po stokroć przemyślana. Nie róbmy innym niedźwiedziej (nomen omen – niedźwiedź należy do psowatych 🙂 ) przysługi, wręczając w prezencie słodkiego pieska. Na pewno taki prezent zostanie powitany entuzjastycznie – bardzo entuzjastycznie. Ale kiedy opadną pierwsze emocje, a na podłodze pojawi się pierwszy siusiek do sprzątnięcia (albo coś gorszego), dużo może się zmienić.
POWÓD #2 Dla dziecka
Wszystko jest w porządku, jeśli cała rodzina pragnie zwierzątka, zdając sobie sprawę z tego, że oprócz radości i wesołości, nowy domownik przyniesie ze sobą dodatkowe obowiązki, koszty i błoto na łapkach. Problem pojawia się, jeśli o psie marzy wyłącznie dziecko, a rodzic po prostu ulega jego błaganiom.
Drogi rodzicu! Pamiętaj, pies, dla dziecka, czy nie, będzie Twoją odpowiedzialnością – Twoją, osoby dorosłej. Ty będziesz musiał dbać o karmę, spacery, zabawy i szkolenie psa. Zapał typowego dziecka do opieki nad psem mija z pierwszymi przymrozkami, a w okresie dojrzewania pies w nastoletnim sercu będzie toczył wojny o uwagę z przyjaciółmi i miłościami. Zdarzają się chlubne wyjątki, ale ja uważam, że dziecko chłonie od rodzica cały stosunek do świata. Jeśli rodzic będzie traktował psa jak niechciany obowiązek, nie będzie o niego dbał, nie będzie miał dla niego czasu – to i dziecko w ten sam sposób nauczy się traktować zwierzę. A to jest ryzyko nie tylko tego, że psu będzie smutno, i że będzie się nudził. Ale też tego, że z nudów i frustracji zaczną się problemy.
POWÓD #3 Pasuje do wystroju mieszkania
To jest taki argument „ze snobizmu”: Jesteśmy bogaci, mamy wypas chałupę, kota perskiego, tygrysa bengalskiego i warana z komodo – dorzućmy do tego pasującego psa. Kompletna ignorancja w zakresie potrzeb psów idzie w parze z egocentryzmem i potrzebą pokazania statusu społecznego na każdy możliwy sposób. I tak bielutki szpic w obróżce Louis Vuitton staje się ozdobą kolejnego eleganckiego salonu.
W takim układzie pies ma względnie dobrze. Może liczyć na dobrą karmę i mieć piękne akcesoria, będzie czysty, ostrzyżony (choć nie zawsze –na pięknej posesji spotkać można najbardziej wynędzniałego psa). Może nawet dostanie swojego petsittera, z którym wyjdzie na spacer, o ile na zewnątrz nie ma błota.
Mimo to, taki stosunek do zwierząt mierzi mnie na tyle, że nie umiem pisać o nim inaczej, niż z ironią.
POWÓD #4 Bo taka moda
Słodkie mopsy, mądre owczarki i groźne pit bulle spotkał ciężki los popularności. Ich atrybuty przynoszą im zgubę w postaci nieodpowiedzialnych właścicieli. Takie psy, rozmnażane bez umiaru i rozwagi, stają się karykaturami samych siebie, cierpią z powodu różnych chorób i wad i trafiają w ręce osób, które w psa inwestują jak w modne akcesorium. Mało kogo interesuje historia, przeznaczenie rasy, pochodzenie psa i warunki hodowli, w której kupują szczeniaka.
Moda rodzi popyt i sprawia, że zakładamy na siebie kolejne sezonowe ubrania nie zważając na wygodę i dopasowanie. I tak samo obchodzimy się z psami.
Modny pies może też sprowadzony do rangi symbolu, ukazującego kim jest właściciel. Chcesz pokazać męstwo, siłę, moc? Oto i pit bull. Chcesz atrybut władzy, potęgi i przywództwa? Bierz owczarka niemieckiego. Szukasz uroczej mordki, którą ponosisz w torebce albo powozisz w wózku jak dziecko? Yorki, mopsy do Twoich usług.
POWÓD #5 Pies rozwiąże moje problemy
Samotność, choroba, ból. Wielokrotnie już dowodzono zbawienny wpływ psa na zdrowie fizyczne i psychiczne człowieka. Jednak myli się ten, kto twierdzi, że pies wytrąci go z jego kanapowego stylu życia. Błądzi ten, kto myśli, że pies zastąpi mu drugiego człowieka. Mimo całej wiary, jaką pokładam w tym gatunku, pies pozostaje psem, i nie wolno traktować go ani jak człowieka, ani przyrząd treningowy. Pies pomaga we wszystkim i chętnie, ale nie wykona za nas całej roboty. Pokładanie wszystkich swoich nadziei w psie, uznanie, że posiadanie go to warunek konieczny i wystarczający do rozwiązania naszych problemów, to zły pomysł.
Co jest nie tak z tymi wszystkimi powodami? Co je łączy? Dlaczego tak bardzo mi to wszystko przeszkadza, że pod szyldem bloga „Psa Urok” daję upust swoim nerwom? Jest to przedmiotowy stosunek do zwierzęcia. Pies – prezent. Pies – spełnienie zachcianki. Pies – atrybut, ozdoba.
Pies to jest czująca, myśląca, rozumna istota.
Argument „A kto Ci poda szklankę wody na starość” jest jednym z głupszych w dyskusji na temat posiadania dzieci. Każdy rozumie, że nie „robi się” dzieci po to, aby na starość nie czuć się samotnym i mam nadzieję, że decydującym się na potomstwo ludziom towarzyszą wyższe pobudki. I podobnie jest z posiadaniem psa. Pies to przyjaciel, członek rodziny, towarzysz. Jeśli przy okazji pomaga nam radzić sobie z jakimiś problemami, wspiera nas – to wspaniale. Ale nie traktujmy psa jak narzędzie do realizacji swoich potrzeb, nie patrzmy na zwierzę tylko przez pryzmat swoich pragnień.
W przeciwnym przypadku, prędzej czy później, wpadniemy w dołek frustracji, wykopany przez nasze znudzone „narzędzie” w ogródku.
Zabrakło mi głównego powodu dla którego kupowane są psy ras stróżujących i obronnych – żeby pilnował ogrodu/domu/obejścia lub bronił właściela. Przecież wciąż bardzo duża liczba osób uważa, że pies obroni przed zodziejami i włamywaczami i po to kupują psa…
Masz rację, to równie zły powód, jak pozostałe. Aż teraz mnie coś ściska, jak myślę o tych psach czekających wiecznie pod bramą, aż coś się wydarzy, aż ktoś im okaże zainteresowanie.
Oczywiście, pewnie takich durnych powodów można by znaleźć jeszcze kilkanaście. Dobrze napisany wpis jednak najbardziej boli to, że świadomość pomimo coraz większej powszechności mediów nie wzrasta…
Najgorsze w tym wszystkim jest to,że najwięcej psów, które swego czasu spotykałam były kupowane właśnie na tej podstawie. Choć myślę, że coś się zaczyna u nas zmieniać, choćby na fakt, że ludzie zaczęli rowerami jeździć z psami rasy Husky. Z Owczarkami myślą o szkoleniu. Także małymi kroczkami i może będzie coś lepiej? Ale z drugiej strony, pewnie zawsze znajdą się ludzie, którzy nie zrozumieją przeznaczenia psa i kupią go jako kolejny mebel do kolekcji.
Też myślę, że małymi kroczkami, powoli wiedza na temat psów rośnie. Tylko czasem denerwuję się, że jednak to za mało!
Tak bardzo się zgadzam, że nie mam nic do dodania poza: tak 😉
Pracuję w branży zoologicznej, i widzę skalę problemu! Zwierzęta, bo nie tylko psy notorycznie są kupowane dla dziecka. Najgorsze w tym jest to, że taki rodzic kompletnie nie interesuje się tym zwierzakiem, nie ma nawet pojęcia na temat psów. Bo po co? Skoro to dziecka pies. Jestem przerażona niedojrzałością i brakiem odpowiedzialności takich ludzi.
Faktycznie, na tym samym cierpią króliki, świnki morskie i tak dalej. Pies ma o tyle dobrze, że ma jakieś środki do zaprezentowania swojego niezadowolenia / cierpienia. Mniejsze zwierzątka nie mają tylu narzędzi do komunikacji z ludźmi.
Mam w domu świnkę morską, która kupiona dziecku na Mikołaja, niedługo później trafiła do piwnicy na prawie pewną śmierć. Kiedy trafił do nas w ogóle nie chciał być brany na ręce, siedział w kącie. Trochę czasu zajęło przywrócenie mu wiary w ludzi… Teraz ma kolegę Alvina i psiego kolegę Dastusia 🙂 Wygląda na szczęśliwego!