To wszystko wydaje się takie proste. Źle – kara, dobrze – nagroda… Czemu jednak tak często próby szkoleniowe prowadzą do frustracji, i właściciela, i psa?
Przyznam, że i mnie się to zdarza. Mam w głowie super wizję, naoglądam się psich filmików, czy coś podobnego, i pełna entuzjazmu zaczynam szkolenie. I coś nie wychodzi. Dlaczego tak się dzieje? Czego warto się wystrzegać? Poniżej moje subiektywne top 5 problemów szkoleniowych. Nie dość, że wciąż je obserwuję, to sama się z nimi borykam!
#1 ZŁA METODA
Och, ileż to razy ruszałam do boju z klikerem, a pies tylko patrzył na mnie z miną „nie-kumam”. Ile razy przekonywałam się, że lepiej było zachowanie wyłapać, niż wymuszać. Doświadczenie mówi mi, że jeszcze nie raz zdarzy mi się taki błąd, ale wiem już, że właściwy dobór metody może sprawę nauki zachowania przyspieszyć, lub kompletnie zawalić. Warto obserwować naszego psa, sprawdzać, w jakich sytuacjach, które metody sprawdzą się najlepiej. To ułatwi proces zarówno psu, jak i nam.
U mnie na przykład, kiedy chodzi o dynamiczne akcje, obroty, i tym podobne, Rocca najszybciej uczy się kierowana smakołykiem. Kiedy koncentrujemy się na precyzyjnych zadaniach – tu przydaje się kliker. Pamiętajmy, u każdego może być inaczej, i przy każdym zadaniu inna metoda może okazać się najlepsza!
#2 ZŁA NAGRODA
No cóż, są przykłady oczywiste. Kiedy pies ma biegać, czy tańczyć, to często nagroda w postaci aportowania piłeczki sprawdza się najlepiej, bo nie wygasza entuzjazmu i dynamiki psa. Z kolei spokój psa, kiedy jem pachnącą kiełbasę, nagradzam smakołykiem, i tu chyba powodów nie trzeba wymieniać. Są jednak mniej oczywiste sytuacje. Raz lepiej sprawdzi się jedna pomoc „naukowa”, innym razem, inna, a niekiedy sama czynność jest wystarczająco super, i żadne dodatki nam nie są potrzebne. Próbując różnych nagród będziemy w stanie po jakimś czasie wyczuć nastrój psa i na co ma w danej chwili największą ochotę.
A kiedy zastosować karę? Oto jest pytanie! Na zdjęciu tłumaczę Rocce, że za bardzo się zapędziła w zabawie i uderzyła mnie pyskiem w rękę i że nie wolno 🙂
#3 PSEUDO-SZKOŁA
To częsty scenariusz. Początkujący właściciel chce być odpowiedzialny i wybiera dla siebie i swojego nowego pupila szkółkę. Niestety, taki wybór, bez wiedzy, czego powinniśmy się spodziewać, czego należy oczekiwać, co chcemy osiągnąć bywa dużym błędem, który przynosi odwrotny niż pożądany skutek.
Raz, możemy zniechęcić skutecznie do szkolenia psa (każdy normalny pies chodząc przez godzinę w kółko przy nodze i wykonując na zmianę siad z waruj stanie się psem sfrustrowanym i skłonnym do zachowań niepożądanych, mówiąc delikatnie). Dwa, możemy zniechęcić do szkolenia samych siebie (każdy normalny właściciel po godzinie spędzonej na chodzeniu w kółko i powtarzaniu tych samych komend zostanie właścicielem sfrustrowanym…). Podstawowa zasada jest prosta – jeśli czujemy się w danym miejscu źle, jeśli widzimy, że nasz pies też się tam źle czuje, męczycie się – uciekajcie. A więcej o tym – innym razem.
#4 CHCESZ TEGO ZA BARDZO
To jest problem, który dotyka nie tylko sfery życia z psem. Zbyt ambicjonalnie podchodzimy do zadań, za szybko oczekujemy wspaniałych rezultatów i za wysoko podnosimy poprzeczkę. Fakt, niekiedy pies zaskoczy nas tempem nauki i zapałem do pracy z nami. Nie zawsze jednak. Pamiętajmy, że szkolenie to powinna być przyjemność dla obu stron. Sfrustrowany właściciel nie jest dobrym kompanem dla psa. Jeśli widzimy, że psa zadanie przerasta, że jest dla niego za trudne, albo po prostu, że do nauki jakoś nie ma serca, zatrzymajmy się. Przerwijmy, odetchnijmy, dajmy sobie i psu trochę luzu.
#5 TAK NAPRAWDĘ TEGO NIE CHCECIE
Powiem Wam coś. Nie zależy mi wcale a wcale, by pies robiąc siad, robił to w określony sposób. By po przyniesieniu aportu usiadł przy mnie mega-równo. Zależy mi natomiast na tym, aby był szybki, aby pięknie trzymał w pysku wszystko, co mu do pyska dam, aby znalazł w lesie zagubiony przeze mnie portfel. Tak naprawdę, to, czego nauczymy psa, zależy tylko od naszej wyobraźni. Nie pociąga was precyzyjność w sportach obi? Albo nie rozumiecie, po co pies miałby tańczyć marengue? To po prostu tego nie róbcie. Jest tylko kilka rzeczy na świecie, które każdy pies absolutnie musi umieć. Reszta to tylko nasza fantazja. Zwróćmy też uwagę, czy to, co robimy sprawia frajdę naszemu psu. Nie każdy pies lubi skakać na trampolinie. A skoro to czynność zupełnie w życiu niepotrzebna, po co zadręczać nią naszego przyjaciela…
Mówią, że świadomość błędu to pierwszy krok do poprawy. Mam nadzieję więc, że zarówno dla mnie, jak i dla Was, tych błędów z czasem będzie mniej i mniej, a radość ze szkolenia i współpracy – większa i większa!
Maskotki i zabawki sznurkowe to bardzo cenna nagroda dla Rocci!