W połowie lutego wybrałam się na przedłużony weekend do Pragi (Rocca tym razem została grzecznie w ojczyźnie). Nieraz słyszałam określenie Pragi jako miasta „psów i kotów”. Z pewnością ze względu na to pamiątek z motywami zwierząt – w szczególności kotów, jest <!–more–>tam mnóstwo (i wszystkie co do jednej są przeurocze). Jednak przez 4 dni mojego pobytu w Pradze kotów uświadczyłam… ZERO.
Jeśli chodzi o psy, to już o wiele lepiej. Psy (z właścicielami przyplątanymi gdzieś na końcu smyczy) wałęsają się po moście Karola, starówce, malej stranie, nowym mieście – jedyne miejsce, gdzie nie dostrzegłam psa to chyba Katedra św. Wita. Psy są więc wszędzie, łażą po obleganych przez turystów, zatłoczonych miejscach, podróżują metrem i kompletnie nie mają z tym problemów. Super sprawa.
Plus dla Prażan – nie pamiętam ani jednego psa w kolczatce. A widziałam przeróżne typy psów, także i te niby ogromne i silne.
Co jeszcze? Zajrzyjcie do galerii 🙂