To niewiarygodne, ale moja psinka ma już 9 lat. Jakie to były lata?
Tak szybko to zleciało! Jak dziś pamiętam podróż po nią z tatą na Mazury. Pierwszy posiłek, który zwymiotowała natychmiast po zjedzeniu; jeden dzień smuteczku z powodu oddzielenia od rodziny, a kolejne już pełne wesołości, niezdarnych podskoków, pogryzionych rąk i porozdzieranych dresów. Nauki wyrozumiałości, pokory, poświęcenia i zwyczajnej, pięknej miłości.
Malutka, 2-miesięczna Rokusia
Rocca – podlotek. Tak niewiele zdjęć zachowało mi się z tego okresu!
Kupując psa, nie wiedziałam o tych stworzeniach właściwie nic. Dzięki Rocce tyle się wydarzyło! Zainteresowałam się psim umysłem, a obserwowanie obcego gatunku żyjącego tuż koło mnie nauczyło mnie empatii, tolerancji, docenienia jak piękny i bogaty jest świat który nas otacza. Za tym poszło multum kursów, Studium Psychologii Zwierząt, wreszcie kurs trenerski na którym teraz jestem oraz Fundacja ANIWEL, którą otworzyłam z koleżankami. Dzięki Rocce poznałam tylu niesamowitych ludzi, tak jak ja kochających zwierzęta, pasjonatów, a nawet zwierzęcych wariatów.
Proza życia z kudłatym psem – bez regularnych kąpieli nie da rady
Oj, bolało! Rocca po kastracji.
Przez te 9 lat nasza wzajemna relacja stawała się coraz piękniejsza. Ja uczyłam się rozumieć ją, ona – żyć pomiędzy ludźmi, żyć ze mną. Bywały momenty gorsze, momenty gdy miałam jej dosyć. Gdy po nocnej imprezie budziła mnie wczesnym porankiem solidnym buziakiem. Albo gdy wyjadła mi połowę pokrojonych półproduktów na sałatkę, prosto ze stołu. Gdy wytarzała się w starej skórze ryby. To wszystko dziś wspominam ze śmiechem.
Jest też tyle cudnych momentów, które się nazbierały przez ten czas! Jak wtedy, gdy pierwszy raz weszła sama do ciepłej wody jeziora i zaczęła z przyjemnością w nim pływać. Te wszystkie wspólne posiłki, kiedy wpatrzona w talerz czeka, aż coś jej „skapnie”, w międzyczasie produkując imponujący, śliniany stalaktyt. Gdy tropiłyśmy w mieście człowieka, a przechodnie myśleli, że uczestniczymy w prawdziwej akcji ratowniczej. I wtedy, kiedy próbowała wdrapać się na pionową skałę, dramatycznie wymachując łapkami.
Bo życie z nią to również nauka czegoś, co objęłam terminem ’dogfulness’. To akceptacja drugiej istoty takiej, jaką jest. To zrozumienie, że jeśli ona czegoś nie robi, nie chce, czegoś się boi, a na coś reaguje agresją – to tylko dlatego, że inaczej nie umie. A więc nie należy jej się reprymenda, nie ma o co się złościć – mogę tylko jej spróbować pomóc i powiedzieć jej, że wszystko co robi, jest OK. To podejście wciąż kształtuje się we mnie, ale widzę, jak ogromny wpływ ma na naszą wzajemną relację. Może i nie raz nadszarpnęłam jej zaufanie, ale wszystko da się naprawić – i to jest przepiękne.
W każdą pogodę razem…
…Patrzymy w jednym kierunku
Moja kochana Rocco! Kudłata, zaśliniona, oszczekująca śmieciarki. Wielbicielko miękkich, piszczących piłek, frisbee, kiełbasy i wielkich przestrzeni. Zalizująca prawie na śmierć. Wierna, radosna. Potrzebująca ogromu mojego wsparcia. Odważna. Ciekawska. Z wielkim, wielkim serduchem dla każdego, kogo poznaje bliżej. Ukochana towarzyszko. Dziękuję Ci, że ze mną jesteś, że jesteś taka dzielna, że wybaczasz mi wszystkie moje błędy i, że możemy wędrować po tym pięknym świecie na 6 odnóżach, razem.
STO LAT!
To właśnie miłość!