Często słyszę, że pies na podwórku ma lepsze życie niż ten w mieszkaniu tylko dlatego, że… jest na podwórku. Trzeba wreszcie rozprawić się z tym mitem!
Mit o tym, że pies na podwórku ma wspaniałe życie, bo może cały boży dzień podziwiać przyrodę oraz uprawiać nieskrępowany psi jogging, wciąż pozostaje silny. Słyszę o tym nader często, najczęściej przy okazji rozmowy o tym, że trzymam „tak dużego” psa w mieszkaniu (i to w mieście! I to jeszcze pracując!). Wiele osób uważa, że Rocca została wyjątkowo tym sposobem pokrzywdzona przez los. Taki sposób myślenia nie uwzględnia jednak ważnych aspektów psychologii psów.
Jak to jest więc w rzeczywistości – co preferują nasze psy? Podwórkową wolność, czy może przytulne mieszkanie w bloku? Pora wyjaśnić ostatecznie tą sprawę.
Zanim jednak pojedynek rozgorzeje, ustalmy warunki walki: zdarzają się psy, które niezależnie od miejsca przebywania, dzięki wspaniałym właścicielom, mają cudowne życie. I tak zarówno rajskie żywot może wieść mieszkaniowy kanapowiec, jak i pies kojcowy. Każdy przypadek jest inny. Dla uproszczenia, skupię się na sytuacji „typowego” psa, mieszkającego w Polsce. Taki pies, jeśli mieszka w bloku, ma zapewnione 3 spacerki po 15 minut i miłych właścicieli, którzy poklepią go czasem po łebku; mieszkaniec podwórka dostaje w typowym (mam taką nadzieję…) pakiecie kojec z suchą budą i możliwość eksploracji ogrodzonego terenu. Pomijam takie aspekty jak budowa psa, czy grubość futra.
Zaczynajmy pojedynek!
Podwórko vs. Mieszkanie: Ostateczne Starcie
RUNDA 1: Natura
Obserwacja przyrody, leżenie w trawie i wygrzewanie się w słońcu – psy zazwyczaj lubią te rzeczy. Rocca, kiedy w ciepły dzień idziemy na spacer, chętnie sama wybiera jakieś przyjemną kępę trawy i kładzie się w niej, i tarza. Podwórkowiec dostęp do takich przyjemności ma codziennie, a pies – tylko w czasie przydzielonych spacerów. Zatem w tej rundzie to podwórko zdobywa pierwszy punkt.
Podwórko vs. Mieszkanie – 1:0
RUNDA 2: Stymulacja
Niezmiernie ważną kwestią w życiu zwierzęcia jest stymulacja umysłowa. Stymulacja jest niezbędna do prawidłowego rozwoju mózgu, co przekłada się na cały rozwój zwierzęcia. Stymulacja umysłowa to dostarczanie organizmowi nowych bodźców, problemów do rozwiązania, jest też obecna w procesie uczenia się. U ludzi, stymulacji dostarcza np. rozwiązywanie sudoku, uczenie języków obcych, czy składanie nowej szafy z IKEI. U psów, to nauka nowych sztuczek, podawanie zabawek ze smakołykiem, który muszą wydobyć, albo poznawanie nowego terytorium.
Dzięki stymulacji, pojawiają się i wzmacniają nowe połączenia w mózgu. Znaleziono powiązanie między jej brakiem, a występowaniem Alzheimera. U psów, stymulacja umysłowa jest również istotna. Kiedy jej brakuje, zwierzę może zacząć przejawiać zaburzenia psychiczne i nieprawidłowe zachowania. W rzeczywistości, bardzo wiele dzisiejszych problemów behawioralnych psów jest efektem niedostarczania im odpowiednich bodźców. Psy niszczą, gryzą, stają się agresywne często z powodu ciągłej nudy.
Pies, który żyje w mieszkaniu, częściej styka się z nowymi zapachami, widokami, wydarzeniami – ludzie w domu robią różne, „dziwne” rzeczy, przynoszą zakupy, i tak dalej – to wszystko jest dla psa ciekawe. Wychodząc na spacer ma możliwość napotkania nowych osób czy psów, a także eksplorację otoczenia. To wszystko są czynniki stymulujące umysł, które pies, który żyje na podwórzu, wciąż w tym samym otoczeniu, i jedynie obserwuje kolejne osoby mijające ogrodzenie, dostaje w mniejszym stopniu. (Choć nie ma co przesadzać, typowy polski piesek ze spacerkami „dookoła bloku” i brakiem zajęć w domu, też często cierpi nudę.)
Moim zdaniem, ten aspekt jest niezmiernie ważny, i mogłabym kłócić się nawet o 2 punkty, ale nie jestem kłótliwa. Jeden punkt dla mieszkania.
Podwórko vs. Mieszkanie – 1:1
RUNDA 3: Porozumienie
Pies żyje wśród ludzi. W jego interesie jest umiejętne dopasowanie się do naszego życia. W pewnym sensie, pies chce nam służyć i z nami być. Pozostawiając go samemu sobie na podwórzu, w znacznym stopniu utrudniamy mu to dopasowanie. Pies uczy się bardzo wiele o nas poprzez obserwację. Rozumie nasze gesty, ton głosu, uczy się, co oznacza założenie konkretnych butów czy spodni. Jeśli nie przebywa z nami, ma dużo mniej okazji do takiej nauki. Efektem jest to, że psu trudniej odczytać nasze intencje i oczekiwania wobec siebie, trudno więc spodziewać się, że będzie w stanie im sprostać.
Z drugiej strony, i my słabiej poznajemy naszego psa, jeśli mniej z nami przebywa. Nie znamy jego przyzwyczajeń i reakcji na inne osoby czy zwierzęta. Gorzej wiemy, czego się po nim spodziewać. Brak porozumienia oznacza niestety kłopoty. Na przykład, pies może uznać wchodzącego przez furtkę znajomego za niechcianego intruza, a my w porę nie odczytamy języka jego ciała. Przykładów można mnożyć.
Podwórko vs. Mieszkanie – 1:2
RUNDA 4: Potrzeby naturalne
Nie rozwlekając się niepotrzebnie – któż lubi wstrzymywać swoje naturalne potrzeby, siusiu, no, i tą drugą? Nikt. Podejrzewam, że w tym względzie psy nie stanowią jakiegoś masochistycznego wyjątku. Podwórko posłuży za toaletę w każdej potrzebie. W mieszkaniu, pies musi czekać na zbawienie ze strony właściciela, często wiele godzin. Punkt dla podwórka!
Podwórko vs. Mieszkanie – 2:2
RUNDA 5: Aktywność
Codzienna dawka ruchu i aktywności fizycznej to coś, czego potrzebuje każdy. I człowiek, i pies. Piesek, który mieszka w bloku, i wychodzi jedynie na krótkie spacery, ma zdecydowanie zbyt mało ruchu. Czy to znaczy, że pies na podwórzu ma się pod tym kątem lepiej? Panuje przeświadczenie, że tak. Jest to przekonanie błędne. Pies, który nie ma do tego odpowiedniej motywacji, nie będzie aktywny. Nie będzie uprawiał joggingu i nie weźmie się za street workout. Pies biegnie, jeśli ma po co, np. aby złapać kota czy muchę, przegonić listonosza czy samochód. Jeśli nie ma takiego bodźca, odpoczywa, zbierając siły na wypadek pojawienia się jego.
Jeśli przyjrzycie się wiejskim podwórkom, i nie narobicie hałasu, to psy które zobaczycie, to będą psy drzemiące na słońcu, lub odpoczywające w cieniu. Zarówno typowe psy podwórkowe, jak i blokowe, po prostu ruszają się niewiele, i zdecydowanie zbyt mało na ich potrzeby. W tej rundzie nie tylko nikt nie zdobywa punktu, ale wyłaniamy wielkiego przegranego, którym jest pies pozbawiony potrzebnej aktywności ruchowej.
Podwórko vs. Mieszkanie – 2:3
RUNDA 6: Kontrola
Smutną prawdą, z którą mało kto chce się zmierzyć, jest to, że zostawiając psa samemu sobie na podwórku, jego wychowanie powierzamy w pewnym stopniu sąsiadom, przechodniom: ulicy. Ktoś może rzucić mu kawał kiełbasy, ktoś czymś w niego rzucić, obcy pies zamarkuje atak przez płot. To wszystko psa czegoś uczy: że pan w płaszczu jest fajny, pani w spódnicy to czyste zło, a samochody to wstrętne potwory. Nie tylko nie mamy kontroli nad tymi bodźcami, ale też pozostajemy często w całkowitej niewiedzy, co do wydarzeń dnia. Pies wytwarza sobie skojarzenia, z których nie zdajemy sobie sprawy. Może to skończyć się nieprzyjemnymi sytuacjami, jeśli pojawią się fobie lub nadmierna agresja. Z psem, który mieszka na podwórku, trudniej też pracować, aby zmodyfikować te niepożądane efekty.
Nad psem w mieszkaniu mamy większą kontrolę. Większość rzeczy, które go spotyka, pochodzą od nas, możemy o nich decydować i łatwiej osiągnąć takie zachowania, na których nam zależy.
Podwórko vs. Mieszkanie – 2:4
RUNDA 7: Kontakty społeczne
Nie tylko psy, ale zdaje się wszystkie ssaki, mają silną potrzebę przebywania w pobliżu innych. Na ten temat prowadzono wiele eksperymentów, a konkluzja jest jedna: zwierzęta zdecydowanie preferują przebywać z kimś, niż same. Ten ktoś to najlepiej przedstawiciel tego samego gatunku (na przykład, koty, pomimo, że są samotnikami, w eksperymentach preferują pomieszczenie z innym kotem, nawet takim, którego nie kochają, mówiąc eufemistycznie). Ale jeśli nie ma takiej możliwości, to inny ssak też jest niezły – przykładowo, w końskich stajniach zauważyć można często, ustawioną w boksie z koniem, kozę. Po co koza? Właśnie po to, aby koniowi było przyjemniej.
Pies też woli być z kimś, niż sam. A ewolucja ukształtowała go tak, że ludzie zajmują w jego serduchu miejsce szczególne. Nic dziwnego, podczas kontaktu psa z człowiekiem u obojga wydzielają się hormony miłości i radości. Ich poziom w organizmie ma przełożenie na ogólne zdrowie nie tylko psychiczne, ale i fizyczne!
A czym grozi samotność? Chociażby, zaburzeniami psychicznymi – na przykład depresją, czy frustracją. Nie tylko człowiek odczuwa „cierpienie psychiczne”. Jeśli obserwujecie zwierzęta w zoo, które chodzą bez sensu w tą i z powrotem, ptaki, które wyskubują sobie piórka z całego ciała, lub psa, który nieustannie goni swój ogon, to jesteście świadkami zachowań, które są oznaką zaburzeń psychicznych, których jedną z przyczyn może być samotność. Zresztą, koniecznie obejrzyjcie ten bardzo ciekawy (i śmieszny) wykład na temat zaburzeń psychicznych u zwierząt z konferencji TED (są polskie napisy):
Pomimo, że pies mieszkający w mieszkaniu spędza nawet i 10 godzin w samotności, to wiele czasu jednak jest obok człowieka i ma dużo okazji do kontaktów z nim. Na podwórzach właściciele nie spędzają zazwyczaj aż tak dużo czasu, przez co pies zdecydowaną większość czasu jest pozostawiony sam sobie. Ten punkt jest tak nieoceniony i ważny w życiu zwierzęcia, że w realnej walce mielibyśmy do czynienia z knockoutem. Ostateczny cios zadaje mieszkanie, zdobywając miażdżącą przewagę.
Podwórko vs. Mieszkanie – 2:5
Pojedynek uważam za zakończony. Podwórko, czy ogródek, są przyjemne, dają przestrzeń do zabawy i ćwiczeń; jednak życie, jakie spędza na nich większość psów, jest smutne i samotne. Dlatego sądzę, że summa summarum, przeciętny pies w mieszkaniu ma korzystniejsze warunki. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma możliwość, aby trzymać psa w warunkach idealnych; ba, większość z nas takiej możliwości nie ma. Też wolałabym mieszkać z Roccą w przyjemnym domku pod lasem, ale blisko centrum, w okolicy spokojnej, ale z dobrym dojazdem, i żeby jeszcze ogródek sam się pielił, a domek sprzątał 🙂 Denerwuje mnie jednak, kiedy ktoś twierdzi, że jeśli pies ma podwórko, to nic więcej mu do szczęścia nie potrzeba, usprawiedliwiając to, że psem się nie zajmuje i nie wyprowadza go na spacery.
Mamy duży wpływ na to, żeby uprzyjemnić życie psu, niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, a to poprzez zapewnienie mu bliskości, ruchu i wysiłku intelektualnego. Czego każdemu psu z całego serca życzę.
Jak dla mnie wygrywa mieszkanie z ogródkiem, gdzie pies mieszka w domu, a do ogródka „tylko” wychodzi i ma zapewnione pozaogródkowe spacery. Choć zdaję sobie sprawę, że niestety spora grupa właścicieli psów i ogródków uważa, że są one świetnymi zastępnikami spacerów :/