Mniej więcej pół roku temu podjęłam decyzję o przestawieniu Rocki na BARF.
BARF to krótko mówiąc żywienie surowym mięsem, warzywami i owocami, z dodatkiem suplementacji. Postanowiłam zmienić dietę Rocki, bo miałam coraz mocniejsze przekonanie, że sucha karma nie może być zupełnie zdrowym, zbilansowanym i bezpiecznym pokarmem, daleka jest też od pożywienia naturalnego. Dodatkowo słyszałam i czytałam coraz więcej głosów osób zadowolonych z takiej diety. Dowiedziałam się też, że wiele osób, uprawiających z psami intensywnie sporty, np. psie zaprzęgi, stosuje właśnie taką dietę. Postanowiłam wreszcie także spróbować, i dziś z tej decyzji jestem zadowolona. Oto kilka moich spostrzeżeń po pół roku testowania BARFa:
Twój pies pokocha Cię jeszcze bardziej
– bo w końcu poczuje się NAPRAWDĘ najedzony. Objętość porcji surowego mięsa jest znacznie większa, niż objętość suchej karmy. A to dlatego, że producenci suchej karmy dążą do jak najwyższej kondensacji jedzenia (czyli, żeby jednostka energetyczna zabierała mniej miejsca – to obniża im koszty); z kolei w surowym mięsie, czy warzywach, jest sporo wody. Taki posiłek wypełnia większą przestrzeń w żołądku psa, który czuje się bardziej najedzony, ergo – szczęśliwszy.
Myślicie, że objętość porcji nie ma znaczenia? W przypadku hodowanych przemysłowo świń, aby poprawić ich dobrostan, została określona minimalna objętość jednostki kalorycznej posiłku. W przypadku tych zwierząt, zmniejszanie objętości karmy poszło tak daleko, że czuły się one wciąż głodne, co prowadziło do wielu niepożądanych, w tym agresywnych, zachowań.
Nie tylko świnie cierpią w ten sposób; nie bez przyczyny mówi się: „człowiek głodny, to zły”. I pies również, kiedy czuje się najedzony, ma mniejszą skłonność do robienia rzeczy „niefajnych” (oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach, nie oczekujcie dobrych efektów, jeśli napchacie psa na przykład pączkami :)).
Poza objętością, atrakcyjne dla psa jest też to, że podajemy mu gnaty, kości, większe kawałki mięsa. Wszystko, czym trzeba dłużej się zająć, trochę rozszarpać, trochę pomęczyć aby to zjeść, sprawia psu frajdę i daje zajęcie. Harmonogram dnia Rocki w „dniu gnata” to: pół godziny walki z posiłkiem – a potem kilkugodzinny sen.
Potrzebujesz większej zamrażarki
Skoro już napisałam o większej objętości posiłków, to teraz trzeba powiedzieć, że te posiłki, zanim trafią do psiego żołądka, gdzieś trzeba przechować. W moim przypadku innego rozwiązania, niż dodatkowa zamrażarka, nie było. Zresztą, nawet jeśli mieszkalibyśmy vis-à-vis rzeźnika, to mięso przed podaniem należy przemrozić (w celu zabicia bakterii). Taka zamrażarka może niewygodnie zagracać mieszkanie, no i pożera troszkę prądu (te nowoczesne naprawdę troszkę).
Posiadanie takiego dodatkowego sprzętu, a także konieczność pamiętania zawczasu o rozmrożeniu i przygotowaniu kolejnego posiłku dla psa, to w stosunku do suchej karmy jeden z największych minusów diety BARF. Jednak uważam, że plusów i tak jest więcej, między innymi…
Zdrowie + piękna figura i futro
Rocca obecnie dobija do zacnego wieku 7 lat. Jej koledzy z podwórka ciągną swoje brzuszki niemal po ziemi. Często brzydko pachnie im z mordek, a ich sierść jest matowa i szorstka. A Rocca? Druga młodość. Sylwetkę ma piękną jak nigdy – widać mocne mięśnie, jest idealnie szczupła. Sierść jest gęsta i błyszcząca (jak na Roccę). Dodatkowo ma dużo energii, jest aktywna i dynamiczna. Problemy z alergiami pokarmowymi, które miała przez lata, zmniejszyły się znacząco. Pękam z radości i po cichu trzymam kciuki: oby tak dalej. Dodatkowo, mimo, że nie szoruję jej zębów, jak na jej wiek są naprawdę w dobrym stanie, a ilość kamienia jest znikoma.
Przyznam jednak, że nie od razu tak było. Zanim nauczyłam się dobierać wielkość porcji dla psa i odpowiedni jej skład, Rocca miała epizod niewielkiej nadwagi, a potem za bardzo ją z kolei odchudziłam i zgubiła sporo sierści. Być może była to również kwestia okresu zimowego, jednak przynajmniej część winy kładę na karb mojej nauki barfowania na żywym organizmie. Zresztą, w temacie żywienia wciąż żadnym guru nie jestem – a to oznacza, że…
poświęcisz sporo czasu na naukę
Zaczęłam karmić BARFem z podstawową wiedzą na ten temat. Z czasem poszukiwałam więcej informacji, czytałam więcej, a im więcej czytałam, tym więcej pytań rodziło się w mojej głowie. Jakie witaminy dodatkowo podawać? Jak uzupełniać kwasy omega-3? Jakiej wielkości porcje podawać? Których warzyw unikać? JAK NIE ZWARIOWAĆ?
Obecnie myślę, że mam dobrze opanowaną bazę – coraz pewniej czuję się w temacie wartości odżywczych, aminokwasów, witamin i minerałów.
Szykując się na BARF, wiedz więc, że poświęcisz sporo czasu na doczytywanie i dokształcanie się. Co gorsza, niekiedy dotrzesz do informacji sprzecznych… Wciąż brakuje dobrych, zweryfikowanych badań i informacji na temat tej diety, ale myślę, że moda na zdrowe odżywianie zarówno nas, jak i naszych pupili, nastała na dobre i takich wiarygodnych źródeł informacji będzie coraz więcej.
Wkrótce zabieram Roccę na okresowe badania krwi i okaże się, czy moja nadzieja, że już coś wiem o psiej dietetyce, jest płonna czy też nie J. Trzymajcie kciuki. A skoro już o weterynarzach mowa…!
weterynarze cię znienawidzą
Kojarzycie te wszędobylskie reklamy internetowe: „Odkryła sekret młodości. Lekarze są wściekli”? Trochę jak w takiej reklamie czuję się, kiedy mówię weterynarzowi, że psa karmię BARFem.
Nie wiem, czy wszyscy weterynarze już są podkupieni przez lobby producentów karm dla psów, ale jak tylko powiesz, że psu dajesz, zamiast brązowych kulek, BARF – to spoglądają na niego z takim smutkiem i troską, jakby co najmniej stali nad jego łożem śmierci. Dochodzą do mnie jakieś głosy, że istnieją weterynarze, którzy są pod tym kątem ok, ale jeszcze takiego nie spotkałam. No cóż, jest to po prostu jedna z tych rzeczy, z którymi musimy się zmierzyć i nie dać się zbić z tropu (patrz punkt 4, dobrze dużo wiedzieć).
poznasz wszystkie uroki surowego mięcha
Z surowym mięsem trzeba uważać. Zapomnimy schować do lodówki, czy nie pozbędziemy się w bezpieczny sposób resztek – zacznie cuchnąć. Istnieje ryzyko, że do źle przechowanego mięsa zejdą się jakieś robale. Dodatkowo w takim mięsie potencjalnie mogą się zdarzyć niebezpieczne bakterie (szczególnie groźna jest surowa wieprzowina, dlatego nie poleca się jej dodatku w BARFie). Jeśli będziemy jednak się pilnować, wszystko jest do ogarnięcia. Wszystko – poza zapachem żołądków. Te czuć nawet jeszcze głęboko zamrożone.
Plusem tego jest fakt, że BARF wyrabia w człowieku dodatkowy level systematyczności i odpowiedzialności. Każdego dnia trzeba pamiętać o przygotowaniu porcji na kolejny dzień. Trzeba sprawdzać co jakiś czas, czy zaplanowane przez nas menu ma ręce i nogi. Pamiętać o zrobieniu odpowiednich zapasów. Pilnować suplementów. Ostatnio mam wrażenie, że więcej myślę o żywieniu psa, niż swoim :). Na szczęście, to wszystko są przejściowe problemy i jeśli wyrobimy w sobie odpowiednie nawyki, nie będą nam już przeszkadzać.
Wszystkim zastanawiającym się nad BARFem w skrócie powiem – jest z tym trochę zamieszania, ale warto. Pewność, że wiemy, co podajemy psu do jedzenia, i poprawa jego zdrowia to dla mnie największe zalety. Dla chcących wiedzieć więcej, polecam forum barfnyswiat.org, które jest kopalnią wiedzy o tej diecie. U mnie wkrótce też kilka dodatkowych informacji o diecie i pomocnych narzędzi do jej komponowania.
TAK! Potrzebuję wiedzy z tego zakresu. Od kiedy tylko usłyszałem o BARF myślę o tym jak na to przejść, ale nawet nie wiem jak z tym zacząć.
Świetny artykuł, ale jednak są 2 nieścisłości 🙂
1. „mięso przed podaniem należy przemrozić (w celu zabicia bakterii)”
2. „szczególnie groźna jest surowa wieprzowina, dlatego nie poleca się jej dodatku w BARFie”
To mity – znajdę artykuły i wstawię linki po powrocie do domu 🙂
10 miesięcy minęło… gdzie te linki? 😀
Magda już tu nie powróciła, pozostaje pogooglać samodzielnie 🙂
Na co Twoja psina była uczulona? Jakiego mięsa używasz?
Rocca, póki była na suchej karmie, miała ogromne problemy i miałam praktycznie 2 rodzaje karmy, którą jej mogłam podawać – obie hipoalergiczne z jagnięciną i ryżem. Każda inna, nawet niby hipoalergiczma, uczulała. Teraz mogę podawać jej większość rodzajów mięsa bez większych problemów. Podstawa to baranina, a z drobiu – indyk. Urozmaicam to innymi rodzajami mięsa, ale wieprzowinę i kurczaka podaję bardzo rzadko.
Witam ja tylko chcialam napisac ze moje Kenie od malenkiego na barfie i byla zdrowa zero problemow rosla i rozwijala sie OK niestety musialam zostawic ja na 2 tyg w hoteliku dla psow gdzie hodowca podawal sucha (mimo ze powiedzilismy ze jest na barfie) KOSZMAR Kenie wrocila z rozstrojeniem zoladka. Teraz znow musze przyzwyczaic do barf i wiem ze nigdy wiecej nie zostawie psa u nieodpowiedzialnych ludzi. Kenie wraca do surowego powoli. I nikt nigdy nie powie mi ze te suche gowna sa dobre dla psa bo wiem co przeszlam przez sucha i co przeszla Kenie nigdy wiecej tych smieci tylko BARF. Ja podawalam surowe kurczaka indyka wolowe i czasem krolika tez jadla kurze nozki, kosci nawet kadluby kurczaka do tego jaja przepiorcze surowe nigdy jej nic nie bylo a po suchej biegunka i wymioty Wracam do barf bo wiem ze to odpowiednia dieta dla Kenie.