Kiedy decydowałam się na zakup psa, swojego, pierwszego, „własnego”, próbowałam podejść do tego jak najrozsądniej. Dużo czytałam o opiece nad zwierzętami, wychowaniu psa. Mimo to nie uniknęłam kilku błędów.
Moje „błędy”, a raczej błędne przeświadczenia, szczęśliwie nie zaowocowały i jakoś udało mi się trafić na Roccę. Znam jednak mnóstwo historii o nie tak znów szczęśliwym zakończeniu. Dlatego myślę, że o poniższych kwestiach warto mówić dużo, otwarcie i wprost.
#1 Rodowód ZKWP wystarczy nie wystarczy
Kiedy kupowałam Roccę, znałam hasło „rasowy=rodowodowy”. Wiedziałam, że należy unikać wszelkich pseudohodowli, rozmnażalni psów typu „puppy-mills”. Czego nie wiedziałam? Że rodowód ZKWP to nie jest żadna gwarancja zdrowia, wyglądu i psychiki psa. Niestety, okazuje się, że zdobycie uprawnień hodowlanych to nie jest duży wysiłek. Równie łatwo później stosować wiele przekrętów, aby nie stosować się do wszystkich oficjalnych wymagań ZKWP i aby hodowla była bardziej dochodowa. Lista przewinień hodowców jest bardzo długa. Od „wyjeżdżenia” tytułów wystawowych, poprzez zdawanie wymaganych testów „po znajomości”, po eksplorację suki hodowlanej poprzez zgłaszanie w ZKWP tylko części jej miotów. Są to wyjątkowo wstrętne działania i dowód na całkowity brak szacunku ze strony hodowcy do swoich zwierząt i do klientów. Psy urodzone w takich hodowlach, pomimo, że rodowodowe, mogą mieć problemy, przede wszystkim z psychiką, a często też ze zdrowiem.
Jak się ustrzec przed nieuczciwymi hodowcami? Zgłębianie tematu, poznanie światka hodowców wybranej razy i wiele rozmów może nam pomóc. Pytajmy o opinie, czytajmy fora. Poznajmy też samego hodowcę i wyróbmy sobie o nim własne zdanie. Chodzi tu nie tylko o to, abyśmy my mieli wspaniałego psiaka, ale też o to, aby zakup psa nie wspierał naszymi pieniędzmi zwykłych krętaczy.
#2 Opis rasy nie powie Ci o niej wszystkoiego
Czytając różne podręczniki uległam wrażeniu, że wybrana rasa psa zdeterminuje jego charakter. Po części jest to prawda. Z rasami związane są określone psie cechy i predyspozycje. A jednak! W obrębie danej rasy znajdziemy psy ogromnie od siebie różne. Hovawarty bywają twardymi, nieustępliwymi obrońcami. Bywają też kanapowymi miśkami, u których instynkt obronny budzi się tylko raz na jakiś czas. Przykładowo moja Rocca jest dość (na hovawarta) wrażliwa i nieśmiała. Jest oczywiście czujna, szczeka ostrzegawczo, jeśli coś ją niepokoi – i czuję się z nią bezpiecznie; ale nie wiem na co jej odwaga pozwoliłaby jej w bezpośredniej konfrontacji.
Jaki z tego wniosek? Jeśli myślimy o zakupie psa o określonej charakterystyce (twardość, zwinność, skupienie na człowieku), musimy też szukać takich hodowli, które pod tym kątem dobierają kojarzenia. Szansa, że w pierwszej lepszej hodowli przypadkiem trafimy na psa, który świetnie sprawdzi się w konkretnym zadaniu, jakie chcemy przed nim postawić, są zdaje się, nikłe. Nie wpadajmy też (jak ja) w pułapkę myślenia, że skoro nie mamy wobec psa żadnych konkretnych wymagań, to każdy będzie dobry. Jeśli nie masz wymagań, to też tak naprawdę mówi coś o tym, jakiego psa potrzebujesz – prawdopodobnie takiego, który chętnie z Tobą będzie współpracował, a który nie będzie wiecznie-szukającym-ujścia wulkanem energii i intelektu.
#3 Liczba tytułów wystawowych nie ma żadnego znaczeniea
W ogłoszeniach o sprzedaży szczeniaków znajdziemy przede wszystkim informację o tym, ileż to championatów nie zdobyli ich rodzice. Przez to, przy zakupie psa, sądziłam, że jest to jakaś ważna sprawa. Ale o Twoim przyszłym towarzyszu nie mówi to nic, oprócz tego, że pewnie będzie ładny… O ile nie chcesz ze swoim przyszłym psem zdobywać kolejnych wystaw, nie myśl, że liczba tytułów wystawowych, otrzymanych przez rodziców Twojego psa, cokolwiek znaczy. To jest wyłącznie dowód na poziom zaangażowania w zdobywanie tych tytułów przez hodowcę. Jeśli myślisz o zakupie psa, to uwierz, każdy będzie dla Ciebie najpiękniejszy, niezależnie od tytułów jego rodziców.
Zamiast na tytuły, warto patrzeć na stopnie wyszkolenia rodziców miotu, na ich umiejętności. Czy odpowiada Ci ich charakter, to jak traktują obce osoby, czy widzisz, że są radosne, pełne wigoru? Czy ich właściciele trenują z nimi, zapewniają im wysiłek intelektualny? Twój szczeniak charakter odziedziczy po nich! A charakter, temperament, usposobienie psa, są daleko ważniejsze od tego czy ma on, czy nie ma odpowiedniej wielkości łatę na piersi albo prawidłowo ułożony ogon…
#4 Wizyta w hodowli jest niepotrzebna
To chyba największy błąd, jaki popełniłam.
Do hodowli pojechałam, zamiast na rekonesans, dopiero już po zakup psa i odbiór. Miałam farta. I suka, i szczeniaki wyglądały dobrze, wesoło. Szczeniaki miały duży wybieg, wzbogacony różnymi szczeniaczkowymi atrakcjami, a także wstęp do domu. Często jednak słyszy się historie o hodowcach, którzy wydają szczeniaki, nie chcąc pokazać ani ich rodzeństwa, ani matki. O hodowlach, w których na szczeniaki nie ma miejsca i trzymane są całą dobę w kojcu albo jeszcze gorzej – w klatkach. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, aby w ten sposób traktować malutkie, bezbronne stworzenia.
Jeśli hodowca nie chce was wpuścić „na włości”, pokazać, jak wychowuje miot, nie dobijajcie targu, nawet jeśli ten jeden szczeniaczek, którego wam przyniósł, wygląda tak słodko. Chęć uratowania go z łap hodowcy-potwora jest silna, ale każdy zakup takiego psa to de facto przyzwolenie na takie praktyki hodowlane… Co więcej, ze szczenięciem, które spędziło pierwsze tygodnie życia nie mając możliwości poznawania świata, ludzi, mogą w przyszłości pojawić się ogromne problemy behawioralne (wielu takie problemy zwyczajnie przerastają).
#5 Piesek bez wad Porozmawiajmy o zdrowiu
To jest najtrudniejszy, ale zarazem najważniejszy temat. Mówiąc prosto: z chorobami jest taka sprawa, że część z nich jest dziedziczona, genetyczna. Czasem gen choroby może być związany z genem kodującym jakąś określoną cechę psa, i hodowca, próbując tą cechę wzmocnić, wzmacnia przy okazji skłonność do tej choroby. Stąd biorą się predyspozycje ras do określonych chorób, przed którymi próbujemy następnie je bronić.
Problem polega bowiem na tym, że nawet jeśli się starasz i poznasz przodków Twojego szczeniaka aż do czasów Mieszka I, to nie rozumiejąc genetyki poszczególnych chorób, nie jesteś w stanie samodzielnie ocenić, czy i na jakie choroby narażony jest wybrany przez Ciebie pies. Próba zgłębienia tematu to prawdziwa droga przez mękę. Już sama orientacja w spektrum i specyfice chorób charakterystycznych dla danej rasy to ogromne wyzwanie. A jeśli jesteś dociekliwy i zaczniesz zadawać wśród hodowców „niewygodne pytania”, szykuj się na krętactwa, mataczenie, ukrywanie faktów i w ogóle, porwania z okupem i tortury.
Mało który hodowca ma tyle zacięcia, aby przejść przez to wszystko i tak dobierać kojarzenia, aby zminimalizować ryzyko przynajmniej tych gorszych chorób. Trudno wymagać tego od kogoś, kto po prostu chce zyskać dla siebie towarzysza. Co więc, jako potencjalny kupujący, możecie zrobić? Pytać! Jeśli hodowca, u którego rozważacie zakup psa, próbuje wmówić wam, że miot jest całkowicie bez wad – to znaczy, że kręci. Coś takiego po prostu nie istnieje. Odpowiedzialny hodowca wyjawi wam swój cel hodowlany i kompromisy, na jakie poszedł, by je osiągnąć. Bo zawsze jest coś, kosztem czegoś. Wygląd kosztem zdrowia. Charakter kosztem wyglądu. Jeśli hodowca opowie Ci nie tylko o blaskach, ale i cieniach wyboru danego psa – to już jest nieźle.
Zakup psa – podsumowanie
Decydując się na zakup psa, musimy zrozumieć, że żaden (odpowiedzialny) hodowca, nie da nam żadnej gwarancji co do wyglądu, charakteru czy zdrowia psa. Ale dobrze, jeśli możecie z nim otwarcie i merytorycznie o tych kwestiach porozmawiać. Ostatecznie, wasze kolejne kilkanaście lat życia może zależeć od odpowiedzialności tego człowieka.
100% racji. Mam takie same uwagi i dlatego też świadomie nie mam psa ze ZKwP tylko z hodowli KHRON, ale przynajmniej sama ją sobie wybrałam i jak coś będzie źle, to sama będę sobie winna, że źle wybrałam. Ale to będzie mój błędny wybór, a nie wybór w ciemno na podstawie powyższych stwierdzeń. Mnie nóż się otwiera w kieszeni jak ktoś krzyczy kup z rodowodem ZKwP, bo będzie zdrowy – jak piszesz głupota. W ZKwP całe mioty potrafią mieć dysplazje, więc nie jest to przypadek. Kup z tej hodowli, bo tylko tu będziesz miał pewność, że pies odda charakter rasy i będzie stabilny psychicznie – taa a problem z Goldenami? Wiele hodowli swojego czasu pokryto jednym reproduktorem, bo był mistrzem i… okazało się, że przekazywał agresję w genach. I nagle wysyp agresywnych Goldenów. A testy, jak sama piszesz można zaliczyć z każdym psem. Grzeszków i „przereklamowań” można by mnożyć w nieskończoność. To samo, że gdzie indziej urodzony pies jest gorszy, jest kundlem i to jest „produkcja” szczeniąt i że wszystko inne to pseudohodowle. A jak pokazują częste afery w TV i mediach, pseudohodowle są w każdym zrzeszeniu i związku, a papierek czy ilość medali nie wpływa na nic. Ale cóż… wiele osób jest tak zaślepiona hasłami rasowy=rodowodowy, czy dbaniem o pseudodobrostan zwierząt, że nie patrzą obiektywnie na to co się dzieje, tylko na metkę. Jest odpowiednia pieczątka – jest ok.
Dokładnie. Bardzo ciężko się w tym połapać, kiedy hodowcy jedni napieprzają na drugich i na końcu okazuje się, że każdy (a przynajmniej większość) ma jakieś grzeszki na koncie. Brakuje otwartej współpracy. Nie mieści mi się w głowie hodowanie psów tylko dla kasy. O tej sprawie z Goldenami nie słyszałam, ale w sumie zupełnie mnie ona nie dziwi…
Może to nie były goldeny tylko labki? Mniejsza o to, któreś biszkoptowe słodziaki. Kolejną straszną, rzeczą o której zapomniałam wcześniej napisaś są choroby genetyczne, ale… (podam na przykładzie onków, bo w tym najlepiej się orientuję) bada się je pod względem dysplazji, bo to choroba rasy, dobrze opłacony, zaprzyjaziony wet klepnie w papierach A zamiast B, bo kolega hodowca potrzebuje i nie ma problemu. Ale! Coraz więcej owczarków ma problemy z sercem i weterynarze sami to przyznają. Na pytanie, czemu nie bada się owczarkom serca przed dopuszczeniem do hodowli, skoro większość wad jest genetyczna, okazuje się, że rasa już jest tak schorwana i ma predyspozycje do tylu chorób, ze świadomie się nie dopisuje kolejnych do wzorca, bo po co straszyć potencjalnygo nabywcę, że pies może cierpieć jeszcze inne choroby? Lepiej o tym nie mówić. Także co by nie pisać – psy rasowe, a raczej przerasowione są coraz bardziej schorowane, ale udaje się, że wszystko jest ok. Oczywiście są wspaniałe hodowle, którym nie można niczego zarzucić, ale nie są to wszystkie hodowle, a raczej są one w mniejszości. Warto obejrzeć film: Pedigree dogs exposed (psy rasowe-cała prawda) wiele osób nie zdaje sobie nawet w ułamku procentu sprawy jak to wygląda. I to nie tylko dzieje się za granicą… I po co ten cały krzyk o dobrostan zwierząt, skoro nieodpowiednio dobierając skojarzenia, czy na siłe polepszając cech wyrządzamy psom krzywdę więszką niż słabe warunki życia.
Całe szczęście jest sporo hodowców, którzy wykonują swoim psom dodatkowe badania, i wymagają tego od osób, które podejmują z nimi współpracę. Tylko właśnie trzeba wiedzieć, żeby takich szukać. O filmie nie słyszałam, ale na pewno obejrzę, dzięki za polecenie!
Wcześniejsza wizyta w hodowli bywa trochę problematyczną sprawą – wie to każdy, kto żeby odebrać swojego psa musiał przejechać kilka krajów. 😉 Ja w hodowli Gambita wcześniej niż przed odbiorem szczeniaka nie byłam, bo brakło mi czasu i środków na spędzenie weekendu w Austrii. Inna sprawa, że miałam szeroko przeprowadzony wywiad środowiskowy, a hodowca bez polecenie mnie przez polskiego specjalistę od rasy pewnie w ogóle nie sprzedałby mi szczeniaka. 😉
A no to jest zupełnie inna bajka! Ja pisałam o jakichś 95% przypadków, a Ty jesteś najwyraźniej w tych 5% przypadków szczególnych 🙂
Świetnie streściłaś najważniejsze informacje związane z kupnem rasowego psa. Jednak zakup psa nie jest taką prostą sprawą. Myślę, że nadal wiele osób nie jest świadomych pewnych spraw, na które trzeba zwrócić uwagę. Natomiast szał na rasowy=rodowodowy moim zdaniem jeszcze bardziej namieszał.
Ee, no nie przesadzajmy, nie każdy hodowca to skurczybyk nastawiony tylko na zysk 😉
U mnie np. nie ma takiej możliwości, że ktoś, kto mieszka w odległości od nas akceptowalnej (załozylismy sobie ~600km) nie przyjedzie wcześniej, przed odbiorem psa, poznac nas i naszej psiej rodziny. Po prostu, nie oddałabym takiemu komus psa.
Co do charakteru – jak bierzesz psa od mądrego hodowcy, to wystarczy z nim swoje wątpliwości uzgodnić i się na jego wiedzy i doswiadczeniu oprzeć – by pomógł wybrać odpowiednie szczenię.