Wakacje z kurami – czyli o warsztatach klikerowych

Kliker zawsze dla mnie jawił się jako owiany złocistą mgiełką tajemnicy. Niby wiedziałam jak działa (znam podstawy psychologii behawioralnej), niby widziałam jak działa. Jednak coś w moich próbach korzystania z niego nie działało, czegoś brakowało. 

Teraz już wiem – brakowało mi genialnych warsztatów „Najpierw wytresuj kurczaka”.

co to tak klika

Króciutki wstęp dla tych, co jeszcze nie słyszeli o klikerze: Kliker to jest takie pudełeczko z metalową blaszką w środku. Jak się to naciśnie, to ten metal wydaje dźwięk „klik!”. W szkoleniu wykorzystujemy to tak (w ogromnym uproszczeniu!), że uczymy psa rozumieć ten dźwięk trochę jakbyśmy go chwalili: „Dobrze!”. I w zasadzie kliker spełnia bardzo podobną rolę do takiej pochwały głosowej, natomiast jego zaletą jest to, że możemy kliknąć dokładnie i idealnie w momencie, kiedy zwierzę robi to, co powinno. Daje nam to precyzję i znacznie przyspiesza naukę wielu zachowań. Natomiast jego użycie wymaga zrozumienia i wprawy – i stąd te warsztaty.

Na warsztaty wybrałam się w czerwcu, i do dziś zbieram szczękę z podłogi kiedy myślę, że w 3 dni nauczyłam kurę więcej, niż przez 5 lat psa – chodzi mi o zachowania ukształtowane z pomocą klikera ;).

KLIKER: WARSZTATY

Warsztaty prowadzą mieszkańcy Rancho Stokrotka”, umiejscowionego na samym krańcu Polski – w Jarkowie, niedaleko Kudowy-Zdroju. Poziom podstawowy warsztatów trwa od czwartku do niedzieli. Porządne wykłady teoretyczne (z wieloma interesującymi spostrzeżeniami i ciekawostkami) poprzetykane są ćwiczeniami praktycznymi z kurami. Tak, dobrze czytacie. Na tych warsztatach naprawdę uczymy kury „sztuczek”. Każde ćwiczenie na początku jest omawiane, wymieniane są poglądy jak najlepiej rozplanować sesje i jakie po drodze napotkać można przeszkody. Nam kliker pomagał kury uczyć:

  • targetowania
  • ciągnięcia wózeczka
  • obracania się dookoła własnej osi na komendę wzrokową (czyli np. gest ręką)
  • obchodzenia obiektu w jednym kierunku kiedy jest biały, a w drugim – kiedy jest czarny
  • wskazywania wybranej karty z talii do gry spośród innych rozłożonych na stole.

Całkiem imponująca lista. Oczywiście nie wszystkie zachowania wyszły idealnie; każdy z trenujących napotkał jakiś (każdy inny) problem. Ja z moją kurką świetnie wytrenowałam wybieranie karty (robiła to bezbłędnie!), za to zawaliłam ćwiczenie z obracaniem się tak, że kura jak tylko lądowała na stole, zaczynała się desperacko obracać bez żadnej komendy – i powtarzała to zachowanie nawet podczas kolejnych ćwiczeń ;/. Pod koniec każdej sesji omawialiśmy nasze osiągnięcia, wrażenia i wnioski.

Dodam jeszcze, że kury przed warsztatami nie były zaznajomione z klikerem. Jedyne, co instruktorzy robią, to tak zwane uczenie utajone – nasze kurki  poznały salę warsztatową i stoły, na których ćwiczyły.  Filmik pokazujący kilka ćwiczeń z warsztatów:

WNIOSKI

Dzięki warsztatom wyciągnęłam dużo wiedzy i wniosków na temat pracy z klikerem. Oto najważniejsze dla mnie:

  1. Planuję sesje: może to głupio zabrzmi, ale wcześniej stawałam z klikerem w ręce myśląc „cośtam porobimy”. Teraz mam w głowie plan, co chcę zrobić, kryteriów, jakie postawię i zakrys kroków, które doprowadzą mnie do celu. Mimo to jednak…
  2. Jestem elastyczna: czyli gotowa, aby zmienić plan kiedy widzę, że inna droga lepiej doprowadzi mnie do celu. Zrozumiałam, że nie należy trzymać się kurczowo swojego sztywnego planu, a obserwować, jakie możliwości oferuje nam zachowanie zwierzęcia.
  3. Ćwiczę!: Dotarło do mnie, że nie ma magicznego poradnika czy warsztatów, dzięki którym definitywnie będę „umieć w kliker”. Nie! Tą umiejętność daje wyłącznie praca nad samym sobą. Warto obserwować, a nawet nagrywać siebie podczas sesji, sprawdzać, czy nie popełniamy błędu, którego nie widzimy, gdy trzymamy kliker, szukać kolejnych rozwiązań, gdy pojawia się problem. Bez tego nigdy nie staniemy się „władcami klikerów”.
  4. Nie boję się: Kliker już nie jest dla mnie jakąś magiczną skrzynką, przez którą mogę „popsuć” psa (a jakoś tak to sobie wyobrażałam). Skoro kura była w stanie wybaczyć błędy i niedociągnięcia techniczne, to tym bardziej pies mi wybaczy.

WRAŻENIA

Nie mam słów, aby opisać jak bardzo podobało mi się na warsztatach. Zdobyłam dużo wiedzy i dobrą bazę na przyszłość. Podszlifowałam swoje klikanie i nie już się go nie boję. Atmosfera na Rancho jest wyjątkowa – pełno ciekawych dyskusji, możliwość spotkania interesujących osób to też jest coś, co bardzo cenię. A samo obcowanie z kurą – to było coś zupełnie niesamowitego, czego długo nie zapomnę. Nie, żebym nie wiedziała co i jak z kurami. Ale co innego oglądać kurki na podwórku, co innego stanąć z taką twarzą w twarz i dostrzec w niej takiego zwierzaka, jakim jest pies czy kot.

Podsumowując już króciutko – polecam warsztaty wszystkim, którzy chcą poznać kliker lub podszlifować swoje umiejętności klikerowe. Przydadzą się też otwarte umysły :). Polecam.

 

kliker - cała ekipaCała drużyna kurzych szkoleniowców

Dodaj komentarz