Nowy najlepszy przyjaciel :)

Co robicie z uślinionymi, ubłoconymi piłeczkami wpadającymi do głębokich kałuż?

IMAG0062

Czy Wasze psy kochają piłeczki? Mój pies zdecydowanie tak, w szczególności małe, miękkie i piszczące. Uwielbia je aportować, to jest niekończąca się zabawa. Można powiedzieć, że jestem szczęściarą, bo pies nakręcony na piłeczkę to fajna sprawa.

Do niedawna jedyną, maluteńką rysę na tej nieskazitelnej tafli szczęścia stanowił następujący problem: co ja, do jasnej ciasnej, mam zrobić, jak taka piłeczka zostaje już doszczętnie ufajdana, i jakoś trzeba z nią wrócić do domu? 

Moja kochana psinka pomaga i dużą część drogi niesie piłeczkę sama. Niekiedy jednak jest tak zmęczona, że z piłeczką w pysku ciężko jej sapać. No i do tej pory w takiej chwili, chcąc nie chcąc, brałam tą nieszczęsną piłeczkę do ręki, brudząc siebie i swoje ciuchy. Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało – trudno się mówi.

Ale ostatnio, kupując zapas piłeczek, natrafiłam w sklepie internetowym na mojego nowego najlepszego przyjaciela na spacerze. Łapka na piłeczki! To takie proste! Nie tylko ratuje ciuchy i ręce przed  błotem i lepiej nie wiedzieć czym jeszcze. Wyrzut piłeczki za pomocą tej łapki jest bardzo wygodny i gwarantuje dalekie loty, które psy tak kochają.

Zatem, jeśli macie aportujące psiaki, polecam bardzo. Uchwyt, który mam, jest z firmy Trixie (tak zresztą, jak i piłeczki), pasuje do piłeczek o średnicy 6 cm, kupiłam go przez animalię.pl za kilkanaście złociszy. W sklepie nazywają to katapultą piłeczkową 🙂

 IMAG0065

IMAG00661

IMAG00681
IMAG0066

Dodaj komentarz